Zwiedzam tutaj także plaże 😊 W samej Sydney jest ich sporo, a jak doda się jej okolice to naprawdę jest gdzie jeździć. Na Shelly Beach byłam dwa razy, a tak to zawsze jadę zobaczyć nowe miejsce. Oficjalnie zaczęła się już jesień i kto wie, ile jeszcze plażowych dni mi zostało.
Dwa tygodnie temu pojechałam na Bronte Beach – plaży położonej we wschodniej części Sydney, pomiędzy znaną Bondi i Coogee. Zanim wskakuję do wody i rozkładam się na piasku zawsze robię zdjęcia. Tym razem dodatkowo zaliczyłam wizytę u ratowników, którzy zajęli się moją krwawiącą stopą (coś wbiło mi się w palec i bolało okrutnie). Całe szczęście, nic poważnego. Przy okazji pogadałam chwilę z ekipą i dowiedziałam się, że Bronte jest jedną z bardziej niebezpiecznych plaży w Sydney. Jest piękna, ale w oceanie jest wiele skał, do tego sile fale, co w połączeniu jest przyczyną wypadków. Trzeba uważać. Plaża jest non stop monitorowana przez ratowników oraz wolontariuszy (The Life Saving Club), helikopter stale krąży nad Bronte i sąsiednimi plażami.
Plaża jest bardzo popularna wśród serwerów. Fale są faktycznie świetne, jest jak poszaleć. Woda ma piękny kolor. Jest też „oceanowy basen” (z wodą wcale nie cieplejszą 😉 ).
Mieszkałam przez kilka miesięcy w Londynie, przez rok na Malcie, a teraz jestem w Australii. Piszę do Ciebie ze słonecznej Sydney o życiu, o tym kraju, o podróżach i przemyśleniach emigranta. Serdecznie Cię zapraszam do odkrywania świata ze mną!
Zostaw swój komentarz, wymieńmy się myślami! Możesz także podzielić się tym wpisem z innymi!!