Czy warto zatrzymać się Marriot Phuket Beach Club w Tajlandii?

Jadąc na urlop zazwyczaj szukałam noclegów na Airbnb albo booking.com i bardzo często korzystałam z wynajmowanych pokoi czy mieszkań. W ostatnim czasie częściej udaje mi się znaleźć dobre cenowo oferty hotelowe, nie są to jednak duże rozpoznawalne marki.

Wyjazd do Tajlandii był totalnie nieplanowany. Dostałam propozycję od rodziny, z którą pracuję od dłuższego już czasu. Potrzebowali mnie na miejscu, aby zająć się ich córką (a moją podopieczną), po czym wrócić razem z nią do Sydney. Tam wylądowałam na Phuket, zameldowana w Marriot Phuket Beach Club!

Moje doświadczenie z wysokiej klasy hotelami jest naprawdę żadne. Nie mogę zatem się odnieść do standardów, ale co tu dużo mówić – byłam zachwycona!

Hotel jest położony na północy wyspy, w niewielkiej odległości od lotniska. Rejon i plaża nazywa się Maikhao. Jest tu spokojnie – kilka resortów, lokalne restauracje, i niestety park ze słoniami (nie jest to etyczne miejsce do kontaktu ze zwierzętami).

Marriot jest tu dość dużym kompleksem, z czterema basenami, strefą SPA oraz szeroką gamą dodatkowych atrakcji. Do dyspozycji gości jest kort tenisowy, miejsce przeznaczone do biegania, siłownia. Goście mogą korzystać z rowerów oraz organizowanych zajęć fitness (np. Thai Chi, Zumba) i innych (nauka tajskiego, nauka robienia zwierząt z ręczników).  Na terenie hotelu znajduje się także kilka sklepów i restauracji.

 

Marriot oferuje zarówno pokoje, jak i całe apartamenty. My mieszkaliśmy w dwu- pokojowym apartamencie, z dwoma łazienkami, kuchnią oraz pralnią. To miejsce było idealnie wyposażone i miało wszystko, czego potrzeba na dłuższy pobyt. Miało też największe łóżko, jakie kiedykolwiek miała 😀

Koszt noclegu w resorcie to obłędne ceny i jestem przekonana, że przez długi czas coś takiego mi się nie powtórzy. Jestem mega szczęściarą, że dostałam szansę pracować w takich warunkach! To luksus, i super było go doświadczyć, ale… Wiem, że to zupełnie nie oddaje klimatu danego miejsca. Siedząc w hotelu oddalonym od lokalnej społeczności, miast, totalnie nie ma się szansy poznać kulturę kraju (przebywając w dobrym resorcie można być gdziekolwiek na świecie, gdzie jest dobra pogoda i położenie na mapie nie ma tu żadnego znaczenia). To był mój pierwszy pobyt w Azji. W kolejnych postach podzielę się, co udało się zobaczyć, a na pewno wiem, że koniecznie chcę tam pojechać jeszcze raz! Teraz mam trochę bliżej 😉

 

LINK do hotelu: https://www.marriott.com/hotels/travel/hktpb-marriotts-phuket-beach-club/

 

Mieszkałam przez kilka miesięcy w Londynie, przez rok na Malcie, a teraz jestem w Australii. Piszę do Ciebie ze słonecznej Sydney o życiu, o tym kraju, o podróżach i przemyśleniach emigranta. Serdecznie Cię zapraszam do odkrywania świata ze mną!

Zostaw swój komentarz, wymieńmy się myślami! Możesz także podzielić się tym wpisem z innymi!!

Leave a Reply