Wypad do Jervis Bay z noclegiem w Huskisson. Idealny na weekend, to tylko ok 3 godziny drogi od Sydney. Auto jest konieczne, bo trudno dostać się tam transportem publicznym i na miejscu nie ma jak się przemieszczać. Huskisson jest malutkie i przed sezonem letnim zbyt wiele się tam nie dzieje. Okolica jest za to piękna, super plaże i wolnożyjące kangury! Mi więcej nie potrzeba 😉
Jadąc na południe warto zatrzymać się na śniadanie w Royal National Park, bo jest tam przepysznie! Audley Dance Hall ( http://www.audleydancehall.com.au/ ) serwuje naprawdę niezłe dania. Ja lubię coś zostawić dla kakadoo, to straszne łasuchy i bardzo towarzyskie stworzenia 😊
Opcje dojazdu do Jervis Bay są dwie – autostrada lub mostem wzdłuż oceanu. Widoki super, zaliczyłam kilka stopów na zdjęcia.
Kolejnym powiedziałabym obowiązkowym punktem jest Cathedral Rock w Kiama, a dokładniej w Bombo. Te skały tworzące kształt katedry można podziwiać z dwóch stron, ale koniecznie warto podejść od strony plaży i zobaczyć ją z bliska.
Jest pięknie, prawda?
A co zobaczyć w Jervis Bay? Hyams Beach z bielutkim paskiem – trafiła do Księgi Rekordów Guinnessa. W październikowy weekend była prawie pusta i wyglądała niesamowicie.
Jasny kolor piasku mają tam właściwie wszystkie plaże. Jest dużo takich mniejszych, gdzie nawet latem powinno być nieco spokojniej.
Hole in The Wall to skała z naturalnie wydrążonym środkiem. Wygląda ciekawie, jest przy uroczej plaży.
Dla mnie hitem weekendu był camping przy Cave Beach (https://www.visitnsw.com/destinations/south-coast/jervis-bay-and-shoalhaven/jervis-bay/accommodation/booderee-national-park-cave-beach-camping-area). Mieszkają tam dzikie kangury, ale są bardzo przyzwyczajone do ludzi. Pozwalają być w pobliżu, dają się pogłaskać! Ja jestem kangurzą fanką, to jeden z fajniejszych plusów Australii (a trochę ich tu jest). Byłam w kangurzym raju – siedziałam, oglądałam, głaskałam. Ich futro jest niesamowicie miękkie w dotyku..
Krótki spacer na Cave Beach, warto, bo ładnie. Taras widokowy, duża plaża, no i oczywiście jaskinia. Ja jednak nie spędziłam tam dużo czasu, bo z ekscytacją wracałam do kangurów 😉.
Mieszkałam przez kilka miesięcy w Londynie, przez rok na Malcie, a teraz jestem w Australii. Piszę do Ciebie ze słonecznej Sydney o życiu, o tym kraju, o podróżach i przemyśleniach emigranta. Serdecznie Cię zapraszam do odkrywania świata ze mną!
Zostaw swój komentarz, wymieńmy się myślami! Możesz także podzielić się tym wpisem z innymi!!