Od dziecka uczono mnie, że drugi człowiek jest ważny. Że kiedy widzisz kogoś w potrzebie to nie możesz przejść obojętnie. W moim domu rodzinnym widziałam, że pomaganie jest naturalną częścią życia, a nie czynem godnym orderów. Pomagaliśmy sobie z sąsiadami, zatrzymywaliśmy się na ulicy widząc, jak ktoś upadł, czy kiedy osoba niewidoma potrzebowała pomocy z wejściem do odpowiedniego numeru autobusu. Braliśmy do domu psy znalezione przy śmietniku w przerażająco lodowaty, styczniowy wieczór. Kiedy wracałam do domu z potłuczonym ptakiem, wsiadaliśmy w autobus i jechaliśmy do weterynarza. Kiedy ktoś potrzebował noclegu moja mama szykowała kołdrę i robiła kanapki z herbatą.
Wychowałam się w domu, gdzie człowiek jest ważny. W domu, gdzie szacunek i miłość do drugiego człowieka to były wartości, o których słyszałam codziennie. Ale słowa same w sobie rzadko mają moc. Największą moc widać w działaniu. I ja ją widziałam.
Wiem, że jesteśmy różni, mamy inne doświadczenia. Może inny światopogląd i porządek świata przedstawiali nam dorośli, kiedy nasz dziecięcy umysł niewiele kwestionował, a raczej wsiąkał w te życiowe prawdy jak gąbka. Wiem, że nasze życie wygląda inaczej. Że inne rzeczy nam się podobają. Że być może ja umniejszam coś, co dla Ciebie jest ważne. A Ty być może nie rozumiesz mnie i moich wyborów.
Ale mi nie chodzi o to, żebyś żył po mojemu. Nie musisz wyznawać moich zasad, nie musisz lubić to, co ja. Ale proszę, zobacz obok siebie drugiego człowieka. Nie odbieraj nikomu człowieczeństwa. Bo drugi człowiek jest ważny. I dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek potrzebuje mojej i Twojej pomocy.
Mieszkałam przez kilka miesięcy w Londynie, przez rok na Malcie, a teraz jestem w Australii. Piszę do Ciebie ze słonecznej Sydney o życiu, o tym kraju, o podróżach i przemyśleniach emigranta. Serdecznie Cię zapraszam do odkrywania świata ze mną!
Zostaw swój komentarz, wymieńmy się myślami! Możesz także podzielić się tym wpisem z innymi!!