Nie wierzę w przypadki – kolejna wiza została mi przyznana w dniu aplikacji!

Wylatując z Polski trzymałam w ręku wizę z datą opuszczenia Australii wyznaczoną na 4 września 2018. Osiem miesięcy na zupełnie obcym kontynencie wydawało się dobrym czasem na przygodę, z ewentualną możliwością jej przedłużenia. Na blogu jest wpis stworzony niedługo po moim przylocie, ale przez ten czas sporo się zmieniło, i moje myśli zmieniły się też.

Dzisiaj, jest koniec września i w moim folderze z dokumentami mam wizę ważną do października 2020 roku… Osiem miesięcy mi wystarczyło, by poczuć, że to zdecydowanie za mało. Nie, właściwie to przecież już kilka miesięcy temu wiedziałam, że będę swój pobyt przedłużać. Chyba więc potrzebowałam około pół roku, aby zakochać się w swoim życiu w Sydney.

Chyba mam to szczęście, że łatwo adaptuje się do nowych miejsc. Lubię to odkrywanie miasta, całkiem dobrze radzę też sobie z uczeniem się systemów od transportu publicznego po służbę zdrowia. Sydney, tak jak kiedyś Malta, ma co najmniej dwa powody, dla których jest miastem dla mnie – ciepły klimat i ocean (lub morze) oraz otoczenie ludzi z różnych części świata i kultur.

Sydney jest moim domem i mówię to oficjalnie, bo tak czuję. Mam tu swoje życie, które naprawdę lubię. I miasto – miasto, które naprawdę uwielbiam.

Skłamałabym, gdybym powiedziała, że zawsze było łatwo i przyjemnie. Pierwsze parę miesięcy to był dla mnie mocno stresujący czas – miałam ogromną trudność w znalezieniu pracy. Kiedy w wieku 30 lat, z konkretnym doświadczeniem zawodowym tworzy się cztery różne CV (na każde potencjalne zatrudnienie – u mnie to psycholog, praca w sklepie, w restauracji oraz sprzątanie), a i tak nie przynosi to żadnego sukcesu, to można się podłamać. Ja swój kryzys też miałam i nie pomagał fakt, że nie miałam tu bliskich znajomych. Ale jak bardzo mi na czymś zależy to się nie poddaje. Powoli zaczęły pojawiać się różne możliwości i maj był przełomowym miesiącem. Przeniosłam się bliżej centrum miasta. Ruszyło z pracą, zaczęłam mieć pierwszych klientów. Poznałam więcej ludzi, miałam z kim się spotkać.

Lubię swoje życie w Sydney. Nawiązałam relacje z ludźmi, którzy stali się dla mnie ważni i z którymi uwielbiam spędzać czas. To bardzo istotne, wiem, że bez nich nie czułabym się tak samo.

Mam poczucie, że jest stabilnie, jeśli chodzi o pracę. Nie mam stałego zatrudnienia, jak fizycznie nie pracuje to nic mi na konto nie wpływa, itp.. Ale już się nie boję, że nie będę mieć możliwości zarabiania pieniędzy. Im więcej doświadczenia tutaj i więcej kontaktów, tym łatwiej.

Przyzwyczaiłam się, że morze widzę minutę od wyjścia z domu, a do najbliższej plaży idę 35 minut piechotą. Jest to teraz wpisane w moją codzienność, ale nie przestałam się tym cieszyć i wciąż jestem za to wdzięczna.

Dzisiaj trochę inaczej patrzę na moją australijską przygodę. Jestem bardziej otwarta na potencjalne możliwości tutaj. Jestem też bardziej rozdarta wewnętrznie i boję się, że spodoba mi się „za bardzo”. Że powrót do Europy może być zbyt bolesny, ale przedłużanie wizy będzie się wiązało z ciągłą tęsknotą za ludźmi, którzy są dla mnie niezwykle ważni, a których tu nie ma.

Wiem, że dzisiaj nie muszę podejmować żadnych ważnych decyzji. Mogę sobie siedzieć na ławce w parku, pisać ten wpis, planować co ugotuję na obiad i co będę robić po pracy. Ale jednocześnie wiem, że każda decyzja jest związana z przygotowaniem, pracą, którą muszę wykonać wcześniej. A czas szybko mija.

 

38437974_1046309435531335_7138227446859431936_n

Osobiście nie wierzę w życiu w przypadki. Moja Agencja aplikowała o moją kolejną wizę 3 sierpnia rano, a po godzinie dostałam telefon o jej przyznaniu! Dobrze pamiętam emocje, które się wtedy pojawiły, nie przestałam się uśmiechać przez cały dzień! Zamierzam dobrze wykorzystać czas, który tu dostałam 😊

Mieszkałam przez kilka miesięcy w Londynie, przez rok na Malcie, a teraz jestem w Australii. Piszę do Ciebie ze słonecznej Sydney o życiu, o tym kraju, o podróżach i przemyśleniach emigranta. Serdecznie Cię zapraszam do odkrywania świata ze mną!

Zostaw swój komentarz, wymieńmy się myślami! Możesz także podzielić się tym wpisem z innymi!!

Comments

  1. servemyplate says:

    Niesamowite!! Gratulacje 😀

    1. Dziękuję! bardzo! 🙂

Leave a Reply