Tata przyleciał do mnie z nasionami ogórków gruntowych, szczawiu, fasoli i jeszcze innymi. Pomysł na sadzenie warzyw zrodził się z mojej potrzeby jedzenia ogórków kiszonych. I gotowania ulubionej ogórkowej 🙂 Znalazłam co prawda ogórki w sklepie z żywnością rosyjską, ale nie da się ich w żaden sposób porównać do tych domowych.
Projekt „ogródek” kosztował nas kilka godzin poświęconego czasu oraz około 20 Euro na doniczki i ziemię. Radość – bezcenna 🙂
Po 4 tygodnia widać już sporo zielonego, jednak do zbierania plonów coś czuję, że muszę jeszcze trochę poczekać 😉 Trzymajcie kciuki, aby wyrosło!
Mieszkałam przez kilka miesięcy w Londynie, przez rok na Malcie, a teraz jestem w Australii. Piszę do Ciebie ze słonecznej Sydney o życiu, o tym kraju, o podróżach i przemyśleniach emigranta. Serdecznie Cię zapraszam do odkrywania świata ze mną!
Zostaw swój komentarz, wymieńmy się myślami! Możesz także podzielić się tym wpisem z innymi!!