Zaczynam moją australijską przygodę! / Let’s start this Australian adventure!

Wylądowałam w Australii 28 grudnia, tuż przed północą. Przeniosłam się w czasie, i jak to powiedział mój brat „zestarzałam się o 10 godzin”. Cóż, taka prawda 😉

Moje pierwsze dni tutaj są bardzo intensywne – dużo się dzieje, przemieszczam się, walczę z jet lag’iem (chyba można powiedzieć, że już go pokonałam). Jestem teraz w drodze z Ballarat do Canberry, a że to długa podróż, mam dłuższy moment, aby usiąść do komputera. Zacznijmy zatem od początku…

PODRÓŻ

Nie obyło się bez przygód. Już na samym początku, jeszcze na lotnisku Chopina w Warszawie zaczęłam się stresować, gdy samolot opóźniał start. Ktoś z pasażerów źle się poczuł, zemdlał. Czekaliśmy więc na sanitariuszy medycznych, wyprowadzenie pani z pokładu, znalezienie i wyjęcie jej bagażu z luku. To wszystko oczywiście zajęło trochę i wystartowaliśmy z ponad godzinnym opóźnieniem. Pożegnałam się już z moim lotem z Londynu, nie liczyłam że zdążę na kolejny samolot (miałam bardzo niewiele czasu na przesiadkę). Na moje szczęście nadrobiliśmy w powietrzu, i zaraz po wylądowaniu na Heathrow zaczęłam walkę z czasem. Bieg z samolotu na postój busów – zmiana terminalu – ominięcie kolejki do prześwietlenia bagażu podręcznego – bieg do odpowiedniej bramki. Udało mi się! 😊 Byłam jednym z trzech ostatnich pasażerów wchodzących na podkład. Niestety czułam już, że skoro ja ledwo zdążyłam to nie mam co liczyć, że mój bagaż nadawany poleci ze mną.

Lot z Londynu do Hongkongu trwał 11 godzin 40 minut. Trochę drzemałam, ale niewiele. Przede wszystkim oglądałam filmy. Nigdy nie obejrzałam tyle filmów w ciągu jednej dobry, ile w tej podróży! Funkcjonowałam oczywiście zgodnie z czasem polskim, więc jak dla mnie to podali nam kolację w południe, a śniadanie ok 22.00 😉

W Hongkongu wylądowałam o 7.00 rano czasu lokalnego. Musiałam przejść kontrolę paszportową i ponowne prześwietlanie bagażu. Lotnisko jest ogromne, ma ponad 500 bramek (gates), więc aby dotrzeć do swojej zjeżdżałam kilka poziomów w dół ruchomymi schodami, jechałam pociągiem, po czym wracałam na górę. Trochę to przemieszczenie się zajęło, ale miałam 3 godziny do następnego lotu, więc tym razem na spokojnie 😊

Ostatni już lot Hongkong – Melbourne trwał 9 godzin 15 minut. Warunki na pokładzie samolotu lotów międzykontyntalnych są naprawdę dobre, mogłam często wstawać, dużo chodzić, rozciągać się. Jednak tyle godzin w podróży potwornie męczy. Do tego niestety zaczął się odzywać mój kontuzjowany bark, który wciąż jeszcze źle reaguje na dźwiganie (walizka, torba z laptopem, reklamówka Ptasiego Mleczka ze strefy bezcłowej nie pomagały) i mało wygodne pozycje ciała.

Szczęśliwie dotarłam przed północą do Melbourne. Mój bagaż niestety nie… Trochę czułam, że tak może być, więc zapakowałam niezbędne rzeczy do podręcznego. Prawdziwe rozczarowanie przyszło nieco później, gdy mimo zapewnień, że następnego dnia bagaż będzie do mnie dostarczony, nie było żadnej informacji. Ostatecznie przyjechał do mnie dopiero w poniedziałek, w południe – 3,5 dnia po wylądowaniu. Jestem w trakcie załatwiania formalności związanych z odszkodowaniem.

 

PIERWSZE CHWILE W AUSTRALII

Z lotniska w Melbourne odebrała mnie rodzina. Nie widzieliśmy się kilkanaście lat! Od początku wiedziałam, że będę w dobrych rękach 😊 Dzięki rodzinie i przyjaciołom, z którymi spędzam pierwsze dni czuję się bardzo dobrze. Jestem mega zaopiekowana, otoczona ciepłem, sympatią, troską, pomocą. To duże szczęście i błogosławieństwo, za co jestem ogromnie wdzięczna.

Pierwszej nocy zasnęłam o 2 w nocy. Przebudzałam się nad ranem, ale szybko zasypiałam ponownie. Na dobre obudziłam się dopiero przed 11.00. Na dzień dobry dostałam prezent – „Australia 101” 😊 Pudło pełne gadżetów i niezbędnych rzeczy do przetrwania tutaj. Tak więc jestem zaopatrzona w krem przeciwsłoneczny, spray na poparzenia słoneczne (niestety już musiałam skorzystać, ale o tym później…), środek na insekty, czapkę z siatką przeciw latającym intruzom, wiatraczek, vegemite, książkę o Australii, handmade bryloczek z misiem Coala (jest cudny!) i kilka innych 😊

Pierwszego dnia mogłam doświadczyć australijskiego lata – deszcz zamiast słońca, zostało mi przedstawione australijskie zwierzę – pająk Huntsman zamiast kangura, ale za to zjadłam dobre australijskie lody 😉 Śmieję się z tego i tak sobie żartuję. Pierwsze dni tutaj są fantastyczne. Od pierwszego dnia czuję, że jestem w odpowiednim dla mnie miejscu. O 15.00 odezwał się mój jet lag i padłam. Jak się potem okazało to była jedna z dwóch drzemek potrzebnych mi, aby dostosować się do zmiany czasu.

Kilka pierwszych zdjęć z telefonu.

 

 

[ENGLISH]

So I have landed in Australia on the 28th of December not far from midnight. As my brother said I got immediately older for 10 hours. Well, it is true 😉

My first few days are very busy – I’m moving around, a lot is going on, I’m trying to get out of jet lag (looks like finally I’m there). Now I’m on the way from Ballarat to Canberra and I have a while to write. So I decided to write a bit in English too, so my friends around the world can read that as well. Please, don’t judge I’m still learning and aware of making mistakes. Anyway, hope you find it somehow entertainment. Let’s begin with how I got here….

TRAVEL

It has been started bad in Warsaw airport where we had an hour of delay. A passenger felt bad on the board and we were waiting for medical help. The lady needed to leave the plane eventually. I was afraid I won’t make it for the next plane as I had a very less time to change it for the beginning. Believe it or not, somehow we landed in London not that late, so I had a run to get to my gate. I was the last of three passengers to get on board, but I made it! 😊 Although I new my luggage won’t make it…

A flight from London to Hongkong took almost 12 hours. I had a bit of sleep but mostly I was watching the movies. Never had seen so many in one day 😉 I made it to China early morning local time, and had there 3 hours before last flight. The airport there is huge! I had to go through control again (passport and luggage too), and then went few levels down by escalator, went on train, and go few levels up to get to my gate. Pretty impressive for me 😉 Good I had time and didn’t need to worry about time.

Last flight to Melbourne lasted around 9 hours. Those big planes for Intercontinental flights are big, and comfortable, I must say, but still, such a long trip has made me exhausted. Also my injured shoulder start to cause pain a bit (carrying laptop bag, polish goodies from duty free shop, and hand luggage was not easy to me). Anyway, I made it and landed in Melbourne. My luggage was there – I was told they would bring it to me the next day. It took more that 3 days, so I’m working on getting compensation in money.

FIRST FEW DAYS IN AUSTRALIA

My family has picked me up from the airport. We have’t seen each other for so many years! Although I new I am in good hands 😊 Thanks to my family and friends I am with, I’m having a really good time here. They are very warm and caring, always trying to help me. I am very blessed and lucky, very thankful for that.

On the first night I went to sleep around 2 o’clock in the night. I woke up around 11 in the morning and got spoiled by a present – „Australia 101”. Box full of essentials and goods, my survival kit 😊 So I have founded there sun cream, after sun burn spray (I have already used it), insect repellent, head net, small fan, handmade Coala (!) and many others.

I am laughing that on my first days it was raining and not really warm for me, also I saw a huge spider, called Huntsman instead of experience hot Australian summer ans see a kangaroo 😉 Anyway, I’m just joking. It feels so right to be here and I’m very happy. Due to my jet lag, first two days I used to have a naps.

Mieszkałam przez kilka miesięcy w Londynie, przez rok na Malcie, a teraz jestem w Australii. Piszę do Ciebie ze słonecznej Sydney o życiu, o tym kraju, o podróżach i przemyśleniach emigranta. Serdecznie Cię zapraszam do odkrywania świata ze mną!

Zostaw swój komentarz, wymieńmy się myślami! Możesz także podzielić się tym wpisem z innymi!!

Leave a Reply